Archiwum luty 2009


paper planes...
Autor: rozpadlina
18 lutego 2009, 00:23

mamy po 21 lat... studiujemy, szukamy pracy, pracujemy, realizujemy swoją karierę... a tak naprawdę oszukujemy swoją naturę...

przekonałam  się dzisiaj o tym... tak-w autobusie...

spotkałam Marzenę- koleżankę ze starej ekipy ... jest w 2 miesiącu ciąży...

nawet nie wiecie jak jej zazdroszczę... nosi pod swoim sercem taką małą "fasolkę", której bije serduszko, a już za 7 miesięcy przywita świat...

mam 21 lat...

szczerze- chciałabym zostać matką... wiem, że mój obecny partner sprawdziłby się w roli ojca... nawet dzisiaj na ten temat rozmawialiśmy... ale to musi być przemyślana decyzja każdego z nas...

nie sztuką jest "zrobić" (cholera, jak to brzydko brzmi) dziecko... sztuką jest je porządnie wychować...

mam tylko 21 lat...

kariera stoi przede mną otworem- praca, studia...

mam już 21 lat!!!!!!!

chce dziecko, chce rodzinę, chce psa, chce męża....!!!!!!!!!!

kurwa, kurwa, kurwa....

żeby szło to wszystko połączyć....

 

;/
Autor: rozpadlina
17 lutego 2009, 08:59

dobra, dobra... staje się monotematyczna...cały czas tylko o Nim i o Nim...

załapałam wczoraj dziwną schizę... mama się do mnie nie odzywa- generalnie nie wiem o co jej chodzi.. powiedziałam Jej wczoraj, że milczeniem nic nie wskóra i lepiej niech mi powie,co Ją gryzie, ale nic... Dezerter chyba bardziej martwi się ode mnie, boi się, że te wszystkie moje kłótnie zostaną odebrane przez moich rodziców w sposób negatywny co do Jego osoby... 

 

nie wiem co mam zrobić z mamą... znam ją tyle lat... wiem- denerwuje się chorobą ojca, no ale nie musi chyba wyładowywać wszelakich żali na mnie... tymbardziej, że widuję się z Nimi raz na miesiąc, a teraz chyba będę przyjeżdzać do domu jeszcze rzadziej...

 

generalnie zauważyłam, że robi z siebie męczennice- że Ona nie może ngdzie wyjść, nic zrobić dla siebie itp etc... gdyby tylko postawiła się i zaczęła działać inaczej, to napewno tak by się nie działo... z wielkim żalem powiedziała mi, że na WESELE i ŚLUB mam jej nie zapraszać... chyba chodzi jej o Nasz związek- że się pierwsza nie dowiedziała, no sorry, ale chyba nie muszę IM takich rzeczy mówić... ma żal, że imprezuje, a niby kiedy mam się wyszaleć? i jeszcze gdybym rzeczywiście często piła itd, ale nic z tych rzeczy...

 

nie wiem to są jakieś dziwne zagrywki z Jej strony... nie mam pojęcia jak z tego wybrnąć... chyba ograniczę się z przyjeżdzaniem do rodzinnego domu... zaczne myśleć tylko o sobie...

 

nic nie wiem......

nic

a nic

my
Autor: rozpadlina
15 lutego 2009, 21:06

"masz duży być masz  mieć krągłości masz stale tyć masz nie mieć kości masz w sobie miec cos szczególnego masz głosu chciec posłuchac mego... " (strzałka waha się pomiędzy 108 a 109 kg)

hyh "romantyczna" parafraza piosenki Moto Moto z Madagaskaru II... wysłałam własnie mojemu Ukochanemu sms z tym tekstem...:D nie ma to jak dwójka dorosłych ludzi oglada bajki:D ale co mnie cieszy najbardziej- Dez będzie dobrym ojcem...

codziennie widzę w Nim coś nowego, coś, co sprawia, że jest dla mnie coraz bardziej ważny...

chociaż nie wiem, jak staram się myśleć zdroworozsądkowo, to przepraszam, ale nie daję rady... krojąc pomidora na kanapki myślę o Nim, jadąc tramwajem też... zawładnął całym moim zyciem, ale też jest nim... jutro na troszkę jadę do mamy... pogadać i w ogóle... może przygotuję ją na rozmowe dotyczącą Deza... wiem, ciężko będzie, ale nie zaniedbuję nicprzez to,że z Nim jestem... on jest moim napędem do tego,żeby się uczyć, pracować, wstawać rano- nawet jak mi się nie chce... chyba potrzebowałam takiej męskiej ręki... 

przy Nim wiem, że wszystko, co było przedtem było mało ważne, pomimo tego, że coś do kogoś czułam, to nie było na tyle silne,jak to, co jest między nami teraz i mam nadzieję będzie do końca naszych dni...

staram się wpełniać wszelkie obowiązki, żeby nie dać rodzicom powodów do niezadowolenia... żeby sprostać oczekiwaniom ich i Jego oczywiście...

dobra, przestaję już słodzić, bo to do mnie nie podobne...:D

ale i tak powiem jedno- jestem Zakochana, Kocham i jestem KOCHANA....

nasze
Autor: rozpadlina
12 lutego 2009, 18:36

moj ukochany nie przestaje mnie zadziwiać...

dzisiaj rano obudziłam się, a na stole widniała wielka kartka z napisem Kocham Cię!

dostałam juz klucze od Jego mieszkania, ktore mam nazywać NASZYM... w sumie ostatnio wszystko jest NASZE...

wczoraj z ataku lenistwa zrobiłam jakieś 5kg kopytek...do tego lasagne i racuchy...

nie minął 1 dzień, a mi już go brakuje...

tymczasem podsłuchuje sobie płytki Kasi Nosowskiej... cudna... teksty Osieckiej są nieśmiertelne... ja czuję,że ZIELONO MI...przepraszam, NAM...

 

:)
Autor: rozpadlina
09 lutego 2009, 17:53

Już 21 lat na karku... tzn od jutra:D przez rok tyle się pozmieniało... dzisiaj dzień pomyślny dla mnie- badania wyszły ok, a w redakcji dowiedzialam się, że mogę pisać WSZYSTKO:D

wiecie co?

cieszę się, jestem wręcz uskrzydlona....... a to przez Niego... zakochałam się i to ja- uparta singielka:D wbrew pozorom, serio...

 

za rok, no nie, za dwa- będę już Panią Dezerterową:D

plany,

plany,

plany...

 

tymczasem jutro 3mać kciuki- mam rozmowę kwalifikacyjną:D