Archiwum luty 2008, strona 3


trup
Autor: rozpadlina
23 lutego 2008, 11:41

czas mija szybko

niedopalony papieros

niewypita kawa

stygnie

jak trup

w mojej lodówce

już wiem wszystko

dzisiaj 

na obiad będzie kurczak;]

***

jestem ironiczna... wiem:D a co do wierszy i wszystkiego na tym blogu, to jest wyłącznie moje... nikomu nie oddam!!!!!!

dzielę się z Wami tym wszystkim... chociaż nie wiem czy powinnam;] uzewnętrzniam się...:P odkrywam karty...:] 

noc
Autor: rozpadlina
23 lutego 2008, 02:20

noc

jak atomowa czarna chmura

spadnie

przykrywając nasze ciała

rozpłyniemy się

następnego dnia

uciekając

przed samymi sobą

 bojąc się

swoich odbić w lustrze

 

***

noo ja też spać nie mogę:/ ehhh :( dzięki za miły komentarz:D :)))))))

 

Bobo odezwij się na gg!:D  

;]
Autor: rozpadlina
23 lutego 2008, 01:33

Bobo zapraszam na gg:D  9391321!!!!

co do wiersza, to równie dobrze mogłaby być lampa nad moją głową:P (chodziło mi o słońce)

hmmm a z jakich czasów mnie pamiętasz?!:>

 

kolejna ciężka nieprzespana noc... 

;] ja
Autor: rozpadlina
22 lutego 2008, 21:56

 zgasła wielka żarówka

kolejny uciekł dzień

niedogonione szczęście

chowa się za moim cieniem

rozkwitłe pomarańczą miasto

jutro zgnije jak stare jabłko

nieposklejane myśli

razem z wiatrem uleciały

łapię każdą chwilę

jak dziecko muchę

wyrywam z niej skrzydełka i nóżki

obsesyjnie wpatrując się

we własne cierpienie

 

***

wiem psychikę to ja mam nieźle porytą:P

ale jakoś trzeba odreagować:D

lepsze to niż picie... z resztą od wczoraj mam dość promili...;]

 

 

rozczochrany łeb;]
Autor: rozpadlina
22 lutego 2008, 19:37

przy misce pełnej frytek pożaliłam się nad sobą:D a juz najgorzej było, kiedy ją opróżniłam... uświadomiłam sobie bowiem,że wszystko pójdzie "w bioderka" ehhh niech przychodzi już ta wiosna!!!!! będę biegać:D codziennie rano...:D hmm :D takie są moje plany...nie po to,żeby się odchudzać, ale dla samej siebie:D bo dłuuuuuugo nie biegałam...w ogóle strasznie się rozleniwiłam... gotuję itd, ale ... no właśnie za mało ruchu... to już nie te czasy, kiedy brałam rower i pędziłam przed siebie...

 

 

coś jeszcze musze w sobie zmienić... tylko co!? może przestanę się tak zadręczać?!:> hmmm za dużo mam na głowie... za dużo nie swoich problemów, problemów osób, które nic dla mnie nie znaczą, a jednak umartwiam się nad nimi... problemów "z choinki", czyli takich ,których nie ma, tylko sama je sobie stwarzam...

chciałabym mieć znów 5 lat i beztrosko biegać z tą moją blond czupryną, zaliczając wszystkie drzewa, szopy itd... wtedy chciałam mieć 20 lat... jednak z roku na rok mam coraz większe zobowiązania, co innego mną kieruję, kiedy podejmuję decyzje... kiedyś kierowałam się sercem, dziś troszkę bardziej rozumem... wiem jedno- rodziców trzeba się słuchać... bo oni mają większy dystans, więcej przeżyli...

 

na moich błędach mogłoby się wyuczyć całkiem pokaźne grono nastolatków... może uznacie, że to głupie, bo mam tylko 20 lat, ale spokojnie, mam całkiem dużo na sumieniu i wiem, co piszę...

w dodatku brat- nie chce się na nich uczyć... robi to samo co ja, kiedy zaczynałam historię z panem "X" , przeżywając swoją pierwszą miłość...Dario, nie chodzi mi o Ciebie( jezeli to czytasz, to wiedz, że ja nic do Ciebie nie mam)!!! tak samo jak ja- tłumaczy się zakochaniem, zaniedbując wszystko, co powinno być dla niego priorytetem... 

już taka jestem;] ma ktoś problem!? zapraszam do mnie:D pomogę, postaram się:D tylko kiedy ja będę mogła się wypłakać na czyimś ramieniu?!:>

dochodzi 20:00- kolejna kawa?! ma ktoś ochotę?? zapraszam;]